Fairy Tail Guild Wikia
Advertisement
Fairy Tail Guild Wikia
Seria Chains of Magic, Saga Przymierza
< Poprzedni odcinek Następny odcinek >

Piękny, słoneczny dzień,... Ulicami miasta z  nie najmniejszym bagażem na plecach przechadzał się główny bohater - Xandred Murata, który nie miał jeszcze bliżej określonego celu, jak na razie obchodził go fakt, że ma święty spokój i może oddać się swojemu ulubionemu zajęciu - Totalne rzuceniu się w świat jego własnej wyobraźni, niestety długo się tym nie nacieszył ponieważ..

- Kurwa mać,  jestem bardziej przesuszony niż jakikolwiek ręcznik w czasie inwazji zombiaków! - Pomyślał zdenerwowany tym faktem Xandred - Gdzieś tu powinna być jakaś miejscówka pićko-dajna..

Poszukiwania jak na złość zajęły dość sporo czasu, gdyż z jednego końca miasta musiał dojść na 2, który  dla kontrastu był o wiele bardziej mniej spokojny niż ten pierwszy, ale z racji tego iż Xandred samym spojrzeniem potrafi rozsyłać telegramy z przekazem śmierci, to też nikt ani nic nie odważyło się stanąć się mu na drodze, Gdy już wydawało mu się, że będzie się trzeba przerzucić na foto-syntezę jego oczom ukazał się średniej wielkości budynek, przedstawiający się rzekomo jako bar, wątpliwości jednak nadawała lokacja w jakiej się znajduje. Xandred nie zważając na nic wstępuje do środka, rozgląda się i przystępuje do kasy.

Witam szanownego klienta! - Przemawia właściciel baru, który zarazem zajmuje się obsługą klientów - Jak mogę pomóc?

- Znajdzie się browar, schłodzony? - Xandred pyta błagalnie.

-  Proszę bardzo - Po tych słowach widać jedynie błogi uśmiech Xandreda, oraz pusty kufel po niespełna minucie.

- Ile się należy? - Pyta usatysfakcjonowany Xandred.

- 2.50 - Usłyszał w odpowiedzi, a waluta to oczywiście Yeny, bo czemu nie.

-  Mogę o coś spytać? - Przemówił Xandred wycofując się z zamiaru odejścia

- Tak? - Odpowiada zaciekawiony właściciel

- Jest to jedyny bar w okolicy, a panuje tu pustka...Czemu?

- Ahh... - Właściciel w tym momencie popadł w stan depresyjno-załamkowy - Od 2 miesięcy 2 razy w tygodniu odwiedza to miejsce 1 facet, a dokładniej to mag.

- I co z nim? - Pyta Xandred,

- Zwie się Crown, na  początku zachowywał się jak każdy inny klient, z tym że to było tylko w ramach  infiltracja - Odpowiada właściciel - Za 5 wizytą zrobił tu taką rozpierduchę, że nawet i bez trupów się nie obyło... Od tego czasu zaglądają tu góra 3 osoby na dzień.

-  Słabo... - Stwierdził Xandred - Wiadomo kiedy ma być następny raz?

- Właśnie teraz... - Szepnął zmartwiony właściciel, a wtem przez drzwi przeszedł wysoki na 170cm kolesław, średniej budowy oraz urody

-  To samo co zawsze - Odpowiadaa tymczasowy tyranizator po podejściu do lady.

- Proszę bardzo - Bezradny właściciel wręcza oprawcy kufelek piwa, nie żądając nawet o zapłatę.

- Na Ciebie to można liczyć - Stwierdził Crown zadowolony, po odłożeniu już pustego kufla.- A Ty coś za jeden?

- Ty coś mówisz, czy to gnojnik paruje? - Pyta Xandred, który ma już rozplanowaną grę z udziałem natręciucha.

-  Ty... - Na Crownie zgodnie z planem pojawiły się 1 oznaki zdenerwowania - Ja do Ciebie spokojnie, a Ty co?!

-  "Co" pytasz? - Pyta retorycznie Xandred - Słyszałem że swojego czasu niezłą rozpierduchę tu zrobiłeś, ziomek.

-  I co z tego? - Pyta dumny z siebie Crown - Nie mów że masz zamiar odgrywać rolę szeryfa.

-  Pojebało Cię? - Odpowiada pytaniem na pytanie Xandred - Jedyne co jest w moim interesie, to dobra zabawa.

- To chodź! - Przeciwnik pewny swego prowadzi Xandreda na zewnątrz, a właściciel baru z nerwów stracił przytomność.

-  Nie masz zamiaru mu pomóc? - Pyta przeciwnik, gdy już stali naprzeciw siebie.

- Nie rób jaj,  obudzi się sam - Odpowiada Xandred z uśmiechem na twarzy.

-  Nie wiem czy jesteś odważny, czy powalony.... - Zaczyna ponownie niegrzeczny odludek - Śmierć zagląda Ci w oczy,  a Ty zachowujesz się tak, jak byś się nie przejmował....

- Hm! Samym gadaniem mi tego nie udowodnisz! - Xandredowi załączył się tryb agresora.

- Zaraz jedyne co poczujesz, to NICOŚĆ! - Przeciwnik po tych słowach przyjmuje pozę jakby chciał coś wystzelić.

- Albo to, albo rozczarowanie.... - Stwierdził Xandred rozkładając ręcę i przyjmując pozę bojową - Dalej, rzuć tą monetą.

- GWIEZDNY PYŁ! - Przeciwnik po uniesieniu prawej ręki do góry otacza się złotym kręgiem i  tworzy  nie małej wielkości okrąg energii, trudno jednak określić jaki... Po nabraniu odpowiedniego rozmiaru zostaje natychmiast rzucony z taką prędkością że trafił celu, jednakże...

- Nie potrafisz walczyć bez magii, co? - Pyta zażenowany Xandred.

- A od czego niby ona jest?! - Pyta retorycznie Crown - Czemu nie odniosłeś zadnych obrażeń?!

- WIdzisz... - Tutaj Xandred usmiecha się zawadiacko - Prawdopodobnie tego nie pojmiesz, ale przed wybuchem uskoczyłem na bezpieczną odległość, także eksplozja nic mi nie zrobiła.

- JAk?! - Crown stanowczo żąda wyjaśnień.

- Pompki, brzuszki i spooro soczku - Odpowiada Xandred specjalnie tak, by jak najbardziej wyprowadzić Crowna z równowagi - Dobra, dostaniesz handicapa

- Jaja sobie robisz?! - Criown się  wcina, lecz zostaje olany.

- Wystarczy że zadasz mi 1 cios, a wygrasz - Dokańcza Xandred trzymając palec wskazujący lewej ręki ku górze.

-  Łatwizna! - Crown szybciorem przyjmuje odpowiednią pozycję startową i rusza do ataku, nie używając tym razem magii, mogło by się wydawać że z powodzeniem wyprowadził srogi cios w brzuch Xandreda, jednakże role przyjeły się odwrotnie i Crown "nadział" się na wystawione kolano Xandreda.

- Eh... - Zawiedziony całokształem Xandred przy użyciu ponownie palca wskazującego podtrzymuje ledwo stojącego Crowna za brodę i powoli przechyla do tego stopnia, że w końcu ląduje on na plecach....

-....Potworze! - Crown zdał sobie  jednak sprawę z tego w jakiej sytuacji się znajduje - Czego chcesz?!

- Tak samo jak zdeptałeś dobre imię tego baru, tak masz je przywrócić do stanu przed tego - Odpowiada Xandred już założonymi rękoma.

- A co jeśli się nie zastosuję? - Pyta Crown.

- Ponownie złożę Ci wizytę, lub dobije Cię teraz - Odpowiada stanowczo Xandred - Choć zgaduję, że teraz zdajesz sobię jakim blogosławieństwem jest życie.

- Niech cię... - Crown tak bardzo pełen żaliu że nie jest w stanie nic zrobić - Ile mam czasu?

- Wiedz że wiem co to dobroć - Odpowiada Xandred - Miesiąc, od tego dnia.

- T-To za mało! - Przeraził się Crown dobrze wiedząc w jakim świetle postawił od dłuższego czasu wspominany bar.

- Chcieć znaczy móc, panie kolego - Odpowiada znudzony Xandred - Postaraj się, bym nie musiał być zawiedziony.

- D-Dobra... - Crown przytakuje jak małe dziecko, po czym ucieka i skręca w lewo na 1 skrzyżowaniu, a Xandred wraca do baru.

- Hej, wstawaj! - Xandred po swojemu, czyli chwytem za kołnierz dość skutecznie przebudził niczego jeszcze nieświadomego właściciela.

- C-Co się stało? - Pyta jeszcze niedobudzony właściciel - Gdzie Crown?

- Uciekł - Odpowiada Xandred - Od teraz powinien nastać tu spokój.

- P-Pokonałeś go? - Pyta uradowany właściciel.

- Tak, dostał taki wpierdol, że przez następne 5 lat będzie się pocił na samą myśl o tym co dziś zaszło - Odpowiada  uśmiechnięty i dumny z siebie Xandred.

- Ale... - Tutaj właściciel znów zamarł.

- Spokojnie - Uspokaja Xandred - W przeciągu miesiąca wszystko wróci do normy, klnę się na mojego zakola.

- Skąd ta pewność? -  Pyta właściciel, który średnio raczej wierzy w cuda.

- Miał do wyboru to, albo śmierć - Odpowiada Xandred, puszczając przy tym oczko do właściciela - Do zobaczenia!

- Wpadaj częściej! - Wygląda na to, że właściciel ma nowego ulubionego klienta.

- Więc tak przedstawia się świat za murami, co? - Rozmyślał Xandred, nieświadom tego, iż jest obserwowany - Ciekawie...

-  Znasz go? - Przenosimy się na dach 1 z budynków, gdzie przypadkiem całemu widowisku towarzyszyło 2 osób, a dokładniej chłopak i dziewczyna.

-  Nie - Odpowiada niezidentyfikowany chłopak - Nowy jakiś.

- No i mocny - Podkreśliła dziewczyna - O Crownie mówiło całe miasto, a on rozwalił go bez nawet zamysłu o użyciu magii...

- Też byśmy mogli to zrobić - Odrzeka Chłopak - Z palcem w d.pie.

- Szkoda tylko, że nie było zleconka  - Stwierdza zawiedziona dziewczyna..

- Tak czy inaczej będziemy musieli urządzić sobie z nim pogawędkę.... - Postanawia chłopak o spojrzeniu z którego trąci złem jak kebabem z budki, a do tego uśmiech jakby dostał pornolka na DVD w jakości 4K.

Część 2[]

- A o czym dokładnie chcesz z nim pogadać? - Pyta dziewczyna, której imie to Alicia - Wyglądasz jakbyś chciał go zgwałcić.

- Głodnemu chleb na myśli - Odpowiada jej chłopaczyna imieniem Sho.

- Głodny głodnemu wypomina - Odpowiada Alicia - Podbijasz?

- Nie - Odburknął Sho - Jak myślisz, iść za nim teraz, czy liczyć na to że zjawi się tu w najbliższym czasie.

- Chyba lepiej spróbować teraz,  kto wie czy nie ma zamiaru opuścić miasta - Odpowiada Alicia dość sensownie.

- No to jazda! - Sho ryknął i ruszyli przeskakując z budynku na budynek, a tymczasem...

-  Wypadałoby się gdzieś zamelinować... - Doszedł sobie po cichu do wniosku Xander - Tyle że w aktualnym stanie za 2 miesiącę będę zawodowo klepać biede,  a nie żyć jak pan jezus powiedział...

- Yo! - W końcu Alicii wraz z towarzyszem udało się dogonić Xandreda i pojawiają się tuż przed nim.

-  Co jest? - Pyta Xandred.

- Masz czas? - Pyta Sho.

- W sumie mam, ale no homo my friend - Xandreda humor jak na razie nie opuszcza. - Dobra, o co chodzi?

-  Nie szukasz może  roboty i noclegu w pakiecie? - Pyta ponownie Sho.

-  A szukam, szukam - Odpowiada Xandred - Jesteście z jakiejś gildii, nie?

- Cóż, nie będziemy kłamać - Odrzekła Alicia - Nie mylisz się.

-  Proszę, prosze - Xandred reaguje zaskakująco entuzjastycznie na tą wiadomość - Teraz wszystko jasne.

- Co masz na myśli? - Pyta Alicia.

- Zapewne widzieliście jak załatwiłem tamtego kalesoniarza, co? - Pyta pewny swego Xandred z uśmiechem ponownie zawadiackim.

- ...Prawda - Przyznaje Sho, choć nie chętnie - Zdarzyło się że szukamy potencjalnego rekruta, a Ty spełniasz kryteria.

-  To prowadźcie.

Wraz z nadaną komendą cała trójka rozpoczyna dziki, niczym niezmordowany pochód uliczny, pczynając od południowej części miasta, a kończąc na wschodniej. W międzyczasie nie miało miejsca nic specjalnego poza rozbieganymi dzieciakami, czy osobnikami starszymi. W końcu gdy docierają na miejsce przed Xandredem ukazuję się  całkiem spory ceglany budynek, z kolumnami po bokach na wzór szachownicy.

- I jak? - Zwraca się do Xandreda Alicia.

- Na 1 rzut oka nic dodać, nic ująć - Odpowiedział Xandred zatajając część tego co myśli na rzecz tego, iż adresatem pytania była samica.

-  Chodź, zaprowadzę Cię do mistrza - Przemówił Sho otwierając dość tajemnicze drzwi, a Xandred bez słowa podążył za nim, monitorując oczyma po drodzę każdy szczegół.

-  Nie powinien przebywać ze wszystkimi przypadkiem? - Pyta nawet zaciekawiony Xandred.

- Pewnie - Przytakuje Sho- Tak też jest.

- To jaki sens jest w tym, że teraz podążamy tym korytarzem?

- Potraktuj to jako wycieczkę zapoznawczą - Odpowiada  zadowolony Sho.

- Niech będzie - Xandredowi taki układ nie wchodzi w paradę, więc również na jego twarzy widnieje uśmiech - Daleko jeszcze?

-  Nie, zaraz będziemy na miejscu - Odpowiada Sho - Widzisz?

- No, widzę - Odpowiada Xandred - Silny jest?

- Jak na mistrza gildii przystało - Odpowiada Sho - Co ty, z księżyca spadłeś?

- Długa historia.... - Odpowiada Xandred.

- Opowiesz? - Pyta Sho.

- Może kiedyś, teraz na razie nie czas - Odpowiada Xandred.

- Ok - Przytakuje Sho - Jesteśmy.

- To na co czekasz? - Pyta Xandred na widok  Sho, któremu jakby nagle wyskoczył blue-screen - Otwieraj i wchodzimy.

- Mam nadzieję że w rozmowie z nim okażesz więcej szacunku niż ma to miejsce teraz .

- Weź zluzuj majty, wiadomo że staruszkom się rispekt należy - Uspokaja Xandred - Dalej.

- Dobra, liczę  że nie są to słowa rzucone na wiatr.

- Mam swoje zasady, nie przeginaj - Xandred tym samym daje ostrzeżenie że odpowiedni dobór słów jest o wiele bardziej ważny niż można by przypuszczać.

- Co to za hałasy?! - Nagle na cały korytarz rozległ się głos głośny, aczkolwiek nie wzbudzajcy powagi - Nie można spokojnie odpocząć?!

- To on? - Pyta zdezorientowany Xandred.

- Jaha - Odpowiada Sho i w tym momencie zza drzwi wychodzi dziaduszek o wzroście na oko 150cm, łysej głowie, białej brodzie i wąsie.

- Witam, jak i przepraszam za zakłucony odpoczynek - Xandred od razu wie co robić.

- Witaj - Odpowiada z powagą - Jak się zwiesz?

- Xandred, Xandred Murata.

- Co Cię tu sprowadza? - Kontynuuje Mistrzuniu.

- Chęć podjęcia pracy, oraz nawiązania nowych, jak najlepszych znajomości ze wszystkimi, jeśli zostanę przyjęty.

- Rozumiem... - Mistrz rozpoczął bufforing - Masz coś do dodania, Sho?

- Ja wraz Alicią mieliśmy okazję zobaczyć go w akcji i jestem pewny że gildia z nim może tylko zyskać - Odpowiada zapytany, puszczając przy tym oczko do Xandreda, który nie ukrywa zaskoczenia tym co słyszy.

- Xandredzie... - Przemówił Mistrz - Czy to prawda? Jeśli tak, to kto był Twoim przeciwnikiem?

- Tak,  to prawda - Potwierdza Xandred - Wymierzyłem sprawiedliwość osobnikowi, który ma się zwać Crown.

- Z skutkiem śmiertelnym? - Dopytuje Mistrz.

- Nie - Odpowiada zapytany - Czeka go dużo do naprawienia.

-  Wszystko jasne - Przemawia Miszcz - Dumą będzie posiadać w swych szeregach tak prawego wojownika - Można wiedzieć jaką magią się posługujesz?

- Magią Lodowego Zabójcy Bogów - Odpowiada Xandred.

- Formalności zostawmy sobie na potem - Stwierdza Mistrz - Wracajcie do reszty.

- Dobrze, jak każesz - W końcu i Sho coś z siebie wydusił. Następnie zaś droga powrotna już się tak nie dłużyła, zapewne wpływ miały na to odczuwane emocje. Jak można się było spodziewać Xandred został przyjęty ciepło, a opowieść o jego bezinteresownym czynie tylko nasiliła jego "dobry start" jako nowego członka Moon Shine. Jedynie pod ścianą z głową uchyloną ku podłodze stał dość mięsistej, aczkolwiek nadal dobrze zbudowanej sylwetki mag błyskawicy, który na co dzień obchodzi się ze wszystkimi neutralnie, zaś Xandred wzbudził w nim coś, czego nigdy wcześniej nie czuł - Ekscytacje. Nie trzeba było wiele czekać, by z okazji nowego członka rozpoczęła się huczna balanga, która swe zakończenie odnalazła dopiero w nocy, wtedy zaś rzuca nam się w oczy Xandred, do którego po chwili dołącza Alicia.

- Piękne, co? - Pyta spoglądając na bezchmurne niebo pełne gwiazd.

- Prawda, ma swój urok - Odpowiada jej Xandred - Nie powinnaś już spać?

- Alkohol tak na mnie działa, że sen przychodzi wolniej - Odpowiedziała mu z szczerym uśmiechem

- Hm, znam to - Odpowiada Xandred, oczywiście odwzajemniając uśmiech - Swoją drogą... Kim był ten typek, co cały czas podpierał ścianę?

- Tyson... - Odpowiada Alicia - Reprezentuje klasę S, posługuje się magią błyskawicy.

- Brzmi nieco kłopotliwie - Stwierdza Xandred - Myśli że wszystko mu wolno?

- Sama bym tego lepiej nie ujęła.

-  Każdego konia da się ujechać - Odpowiada Xandred, uśmiechając się przy tym zalotnie.

- Tak, racja - Przytakuje Alicia, przystając na "grę" Xandreda. - Prawdopodobnie jutro  będziesz miał okazję, by się z nim zmierzyć.

-  Hm? 

- Mimo faktu przyjęcia, każdego nowego członka czeka sparring z określoną liczbą członków, jako próby - Wyjaśnia Alicia.

-  Brzmi ciekawie - Xandreda ta myśl należycie uradowała.

- Nie czujesz strachu? - Pyta zaskoczona Alicia.

-  Czuję - Odpowiada jej Xandred - Jak każdy, ale to najlepsza okazja, bym sam przekonał się jaką siłą dysponuję.

- Czyli nie wiesz tego? - Pyta rozespana już Alicia.

- Wyjaśnię Ci jutro - Odpowiada Xandred - Idziemy spać.

- Dobra - Alicja approves - Dobranoc!

- Dobranoc - Odpowiada Xandred, by chwilę potem wznieść głowę ku niebu pełnemu gwiazd, trochę by popodziwać, a trochę by porozważać o nadchodzących wydarzeniach - 2 dnia już wszystkich stłuc...? - NIe odpowiadając samemu sobię na tę myśl udaje się do swojego lokum, by w przeciągu 20 minut leżenia na brzucholcu zasnąć, a w trakcie snu...Jego oczom ukazała się postać w czarnym stroju(za wyjątkiem białych butów), oraz rozczochraną fryzurą i kolczykiem na prawym uchu, z początku nieznany ktoś przyglądała się Xandredowi z uśmiechem.

Dragon-ball-super-51-black-goku-vs-lhumanite dwca

Gunther








W końcu ten nie wytrzymał...

- Ej, gejuch! - Krzyknął zdenerwowany Xandred - Pomijając już sam fakt, że sny to dość prywatna kwestia, to co ja tu robię i gdzie wgl jestem?!

- Uspokój się, przyjacielu - Odpowiada nieznany - Wszystko jest w porządku.

- Znamy się, że pozwalasz sobie na zwracanie się do mnie w taki sposób? - Pyta podejrzliwie Xandred, a nieznany osobnik twierdząco na to przytakuje głową. Jednak na twarzy Xandreda wciąż można było tylko odczytać pomieszanie wątków i złość.

- Biedaku.... - Nieznany przemawia po dłuższej przerwie z niemałym politowaniem w głosie.

- Masz 5 sekund by powiedzieć to inaczej... - Ostrzega Xandred - O co chodzi?

- Widzę, że nie wiesz kim jesteś.... - Nieznany raczył dokończyć swą wypowiedź.

- A kim mam być do cholery?! - Xandredowi skończyły się pokłady cierpliwości - Jestem sobą i chcę się kurwa wyspać!

- Możesz odrzucać prawdę, ale ona sama po Ciebie przyjdzie - Ton nieznanego z przyjaznego przeszedł na grożący.

- Proszę, proszę... - Xandred zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok - Nie dość że wpierdalasz mi się w sen, to jeszcze teraz groźby...Czemu byśmy sobie nie urzadzili "pogaduszki" za dnia?!

- Bo wiesz, jest jeden problem... - Ktosiek odpowiada, a na jego twarzy ponownie widnieje uśmiech.

- Co, może mi powiesz, że jesteś jednorazowym tworem mojej wyobraźni? - Pyta retorycznie Xandred.

- Nasza rozmowa to nie sen - Nieznajomek przestaje owijać w bawełnę - Nawiązałem z Tobą kontakt za pomocą magii, choć dzieli nas od siebie sporo lat.

- C-Co masz przez to na myśli? - Pyta lekko przestraszony Xandred - Jesteś z przyszłości?

- Dokładnie tak - Ktosiek przytakuje z zadowoleniem w głosie.

- Ale nadal bez odpowiedzi pozostaje to, jakim cudem mnie znasz.... - Xandred domaga się wyjaśnień.

- To iż się dowiesz zapewne spowoduje zmiany w historii, ale co tam.... - Przemawia Ktosiek - W przyszłości jesteś powodem wyludniena 75% ludzkości, razem ze mną...Me imię zaś  to Gunther!

- Dobra, fajnie - Xandred przytakuje na głupiego byle tylko pozbyć się natrętnika - Spierdalaj pókim miły....

- Widać, że trzeba wyjaśnić Ci to dogłębnie....- Przemawia trochę zażenowany Ktosiek, którego twarz na 30 sekund była jakby lustrzanym odbiciem Xandreda - Patrz.

XandredBlack






- Skopiowałeś moją twarz i co w związku z tym? - Pyta zażenowany Xandred.

-  A czy Ty w tej chwili się uśmiechasz? - Pyta zwycięsko Gunther - To co widzisz, to obraz Ciebie z przyszłości podczas naszego ostatniego spotkania.

- ....Mogę spać? - Pyta Xandred.

- Tak  - Odpowiada Gunther - Żegnaj!

- Lol.... - Jak można się domyśleć, Xandred przebudził się i nic nie zwiastuję, by był w stanie ponownie zasnąć - Więcej nie piję... CDN




 

Advertisement